poniedziałek, 28 lipca 2014

Zbaw nas ode złego (2014)


tytuł oryginalny: Deliver Us from Evil
reżyseria: Scott Derrickson
scenariusz: Paul Harris Boardman, Scott Derrickson
obsada: Eric Bana, Edgar Ramirez, 
Olivia Munn, Joel McHale



Po prawie dwutygodniowej przerwie wróciłem. Tak to czasami bywa, że trzeba naładować akumulatory i odpocząć od pisania. Ale ja nie o tym - wakacje pełną gębą, więc i w kinach marnie, zarówno frekwencyjnie, jak i repertuarowo. Na początek coś lekkiego, czyli kolejna próba Scotta Derricksona, Zbaw nas ode złego.



Scotta Derricksona można kojarzyć przede wszystkim z Egzorcyzmów Emily Rose, a także z zeszłorocznego Sinstera. Jednak największą 'popularność' przyniósł mu obraz, który zepchnął Keanu Reeves'a w aktorski niebyt. Mowa oczywiście o Dniu, w którym zatrzymała się Ziemia. Oglądałem. To nie powinno było ujrzeć światła dziennego. Poniekąd dlatego Derrickson wrócił tam, gdzie czuje się najlepiej - do horrorów. I trzeba przyznać, że idzie mu znośnie. Sinister i Zbaw nas ode złego to sprawnie skonstruowane kino grozy, a na korzyść reżysera przemawia dodatkowo to, że potrafił skompletować naprawdę niezłą obsadę aktorską. Ethan Hawke i Eric Bana to nie są anonimowi aktorzy.

Wynurzający się z przeciętności Bana gra tutaj policjanta, którego jedna, z pozoru błaha, interwencja zmienia dotychczasowe życie o 180 stopni. Facet, który z religią nie chce mieć nic wspólnego, nieuchronnie musi z nią współpracować. Niepokojące wydarzenia, murale z łacińskimi napisami, dziwne wizje - oficer Sarchie powinien wiedzieć, że coś się dzieje. I gdy bezradność jest jedyną drogą, pojawia się enigmatyczny ksiądz-ciacho (Ramirez), specjalizujący się w egzorcyzmach. A że z opętaniem musiał się zmierzyć bardzo osobiście, policjant powoli zaczął rozumieć, że miejsce pistoletu powinien zająć różaniec. I na tym fabuła się kończy. Sarchie wraz z ojcem Mendozą szybciutko rozwiązują zagadkę tajemniczych opętań i wciągają widza w grę pod tytułem: jak szybko wypędzimy demona, zanim Ty zaczniesz ziewać? Bo prawda jest taka, że Derrickson pędzi na utartych schematach, które zostały przemielone przez każdego w każdy możliwy sposób. Nastawienie bomby, nerwowe odliczanie i wybuch. Znamy to. Łudzi się ten, który liczy na coś zupełnie nowego. Dostajemy oczywistą oczywistość ale oprawioną w efektowną ramę. Bo plusem filmu jest elegancja, jaką Derrickson serwuje naszym wizualnym zmysłom. Precyzyjnie dopracowane sekwencje mogą robić wrażenie. I robią (scena egzorcyzmu jest naprawdę dobra). Ale to tyle, bo wszystko inne trąci rutyną i przeświadczeniem, że twórcy nic lepszego nie wymyślą, bo po co? Horror jest na tyle uniwersalnym gatunkiem, że obejrzy go w zasadzie każdy, kto w danym momencie potrzebuje emocjonalnego kopa. Pieniążki się zgadzają, ktoś kilka razy podskoczy na fotelu i jazda, dalej kręcimy karuzelę. A tak być nie powinno.

Wspominałem, że Derricksonowi udało się skompletować dość dobrą obsadę. Chociaż Eric Bana najlepsze lata ma za sobą, to jednak nie możemy go zaliczać do trzeciorzędnego aktorzyny próbującego sił w psychicznie destrukcyjnych serialach. Mała dygresja: wziąć też należy pod uwagę, że Bana przejął rolę odrzuconą przez Marka Wahlberga, a to już o czymś świadczy. I to niekoniecznie dobrze. Edgar Ramirez? Znana buźka, ale tutaj kompletnie nijaki. Tworzy wizerunek księdza zupełnie nierealnego, który samym seksapilem mógłby wypędzać demony. Pozytywnym impulsem była obecność Joela McHale'a, którego bohater dźgał poczuciem humoru sztywnych jak kołki Sarchiego i Mendozę. Ale to nadal za mało.

Nie umiem racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego wciąż oglądam horrory, mimo że przy każdej recenzji zarzekam się, że ten gatunek wyjątkowo mnie drażni. Potrzeba emocjonalnego kopa? Pewnie tak. Przymus narzeczonej? To bardziej prawdopodobne. Zbaw nas ode złego to kolejny nic nie wnoszący horror, ale za to napawający optymizmem, że nawet tutaj zaczęto troszczyć się o stronę wizualną. To dobry prognostyk na przyszłość. 


Moja ocena:
5/10





2 komentarze:

  1. Oglądałem wczoraj z Olą - zgadzamy się w 100 % z Twoją recenzją. Taki fajny temat a tak dali ciała. Do połowy (a właściwie do momentu jak ksiądz wyznaje czym się zajmuje) było nawet klimatycznie. A potem to już z górki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brakuje dobrych, mocnych horrorów. A jak już się pojawia coś ciekawego i dobrze rokującego, to jest to bezceremonialnie psute. Filmowi Derricksona brakuje jaj, brakuje pierdolnięcia - a potencjał był...

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...