środa, 30 lipca 2014

Transcendencja (2014)


tytuł oryginalny: Transcendence
reżyseria: Wally Pfister
scenariusz: Jack Paglen
obsada: Johnny Depp, Rebecca Hall,
Paul Bettany, Morgan Freeman, Cillian Murphy



Reżyserski debiut Wally'ego Pfistera, stałego operatora Nolana, wypadł przyzwoicie. Tylko i aż. Kino, które oferuje nam Pfister, to zupełnie inny poziom rozrywki, prawie nieporównywalny z nolanowskim klimatem. Od człowieka regularnie podpatrującego reżysera Batmanów, oczekiwać powinniśmy więcej - ale jak na reżyserską inicjację - jest ok.




Pfister to nie Nolan. Nolan to nie Pfister. Wszelkie porównania winniśmy sobie darować i więcej ich nie wywlekać. Taki talent, jak brytyjski reżyser, pojawia się na raz na kilka lat, bądź jest wynikiem ciężkiej pracy. Bycie świetnym operatorem (po tym co widziałem, za takiego Pfistera mam) nie czyni świetnym reżyserem. Przed Pfisterem lata doświadczeń, eksperymentów, prób. Transcendencja jest jak nauka studenta medycyny nad swoim pierwszym ciałem - to tutaj jest pierwsza i ostatnia możliwość pomyłki. Jeżeli Pfister nie zrobi kroku do przodu, to jego reżyserska przygoda może skończyć się tak szybko, jak zaczęła. Hollywood nie wybacza. No chyba, że przychodzi się milionami dolarów na plecach.

Will Caster (Johnny Depp) to genialny badacz. Jego celem jest stworzenie sztucznej inteligencji, która ma przestać być... sztuczna. Dąży do stworzenia komputera mającego swoją własną, odrębną świadomość. Nowego Boga. Ma tak samo dużo popleczników, jak i antagonistów, którym kompletnie nie podoba się pomysł Castera. Są na tyle zdesperowani, że posłużą się metodą najgorszą ze wszystkich - za własną ideę potrafią zabić. Postrzelony pociskiem z radioaktywnym pierwiastkiem Caster wie, że nie zostało mu wiele czasu. Pogodzić się z tym nie chce żona Willa, Evelyn (Rebecca Hall), która wraz z przyjacielem małżeństwa, Maxem (Paul Bettany) wprowadza szaleńczy plan przetransportowania umysłu Castera do komputera. Oni nazywają to transcendencją, ja zaś kolejnym technologicznym bełkotem. O ile początek filmu zwiastuje nam coś naprawdę dobrego, o tyle później Pfister serwuje nam mizerię. I to słoną. Przeciąga, rozwleka film do granic możliwości - wygląda to tak, jakby zabrakło mu pomysłu na dobrze skrojoną fabułę. Cybernetyczny Depp wyprawiający techniczno-naukowe cuda i dysponujący ultranowoczesną technologią wymyśloną na przestrzeni roku? Błagam, to nie może się dobrze skończyć.

Jest jednak jedna rzecz, która nie spycha Transcendencji w zapomnienie. Niejednoznaczność. Wspomniano już o tym chyba wszędzie, ale słusznie, bo to bardzo ważna cecha, którą udało się Pfisterowi całkiem zgrabnie przemycić. Reżyser nie pokazuje drogi, którą widz ma podążać a stawia jedynie drogowskaz. Którą ścieżkę obierzesz? Jeżeli zamknięty w komputerze (chociaż to żadna przeszkoda) Depp będzie dla was tym, który chce ubezwłasnowolnić wszystkich mieszkańców względem swoich potrzeb, czyli złym, to gwarantuję, że w pewnym momencie zmienicie swój kierunek widzenia. Bo i stworzone przez Castera konsorcjum, i grupa idealistów przeciwstawiających się pomysłom Willa, chcą dobrego. Tylko jakim kosztem? Pfister w pewnym sensie zmusza do refleksji i zastanowienia się: po której stronie możecie się opowiedzieć? Poświęcicie jednostki dla ogółu czy ogół dla jednostek? To wyszło reżyserowi nad wyraz sprawnie. 

Coś co mogło popchnąć film wyżej, a czego nie wykorzystano, to obsada aktorska. O ile dla Deppa ratunku już i tak nie ma, to reszta ekipy wyglądała jakby gra sprawiała im ból. Hall, Bettany a szczególnie Freeman męczyli się przeokrutnie. Pfister zaangażował aktorów, którzy kręcili z Nolanem, co mogło być błędem - sami na własnej skórze przekonali się, że praca z żółtodziobem do najprzyjemniejszych i najłatwiejszych należeć nie musi. 

Podsumowanie będzie krótkie - film Pfistera, poza niejednoznacznością, nie ma w sobie nic szczególnego, co wybijałoby go ponad przeciętność. Po prostu kolejny technologiczny bełkot, tak jak wspomniałem wcześniej. Pfister niech próbuje dalej, bo co jak co, ale podpatrywać miał kogo.


MOJA OCENA:
6/10










1 komentarz:

  1. 39 year old VP Accounting Fonz Murphy, hailing from Val Caron enjoys watching movies like "Charlie, the Lonesome Cougar" and Amateur radio. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. Odwiedz strony

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...