czwartek, 20 lutego 2014

Ona (2013)


tytuł oryginalny: Her
reżyseria: Spike Jonze
scenariusz: Spike Jonze
obsada: Joaquin Phoenix, Amy Adams,
Olivia Wilde, Scarlett Johansson


Spike Jonze i jego filmy mają w sobie pewien rodzaj magii, czegoś co sprawia, że po seansie zastygamy, niczym oczarowani. Ona, tegoroczny kandydat do Oscara to obraz wywołujący zarówno uśmiech jak i łzy. Mieszankę doskonałą.







Spike Jonze'a powinniśmy pamiętać przede wszystkim z Adaptacji i moim ukochanym Być jak John Malkovich. Do kina popularnego Jonze powraca po długiej przerwie ale spektakularnie. Ona to spojrzenie w przyszłość gdzie związek człowieka z systemem operacyjnym nikogo nie dziwi. Nowości technologiczne są czymś zupełnie normalnym, a naturalnym jest zharmonizowanie świata techniki ze światem ludzkim. Theodore Twombly (genialny Joaquin Phoenix) pracuje jako pisarz duch, na zamówienie pisze listy miłosne, pogrzebowe, rocznicowe. Jest ceniony przez kolegów ale brakuje mu stabilizacji - dopiero rozstał się z żoną, z czym nie może sobie poradzić. I wtedy pojawia się Ona - Samantha - inteligenty, spersonalizowany pod potrzeby Theodore'a system mówiący głosem Scarlett Johansson. To w niej znajduje powierniczkę sekretów, przyjaciółkę a z czasem kochankę. Ale Theodore jest pełen wątpliwości - co ze zbliżeniami fizycznymi? Co jeżeli miłość Samanthy to iluzja, zaprogramowany mechanizm? W chwilach strachu i niezdecydowania wspiera go przyjaciółka (Amy Adams).

O Jonzie mówi się, że jest perfekcjonistą i szczególarzem, co widać - każdy element jest tutaj dopracowany i dopasowany. Nigdy nie widziałem filmu, gdzie kolorystyka i harmonia stanowiłyby tak perfekcyjny układ. Muzyka - obłędna. Idealnie wpasowuje się w romantyczny, intymny klimat obrazu. Imponuje Phoenix, jego kreacja jest niesamowita. Brak nominacji jest kompletnie niezrozumiały, bez wątpienia powinien znaleźć się wśród wyróżnionych. Również Adams wypada dobrze, o wiele lepiej niż w American Hustle
Najbardziej należy jednak docenić, że banalna opowiastka miłosna między człowiekiem a głosem z komputera potrafi przeobrazić się w pełną wzruszeń i emocji historię pozornej bliskości, która okazuje się być złudzeniem. No bo nie da się kochać czegoś co nie istnieje. Jest to smutne, ale niestety prawdziwe.


2 komentarze:

  1. Nic dodać nic ująć. Dawno nie oczarował mnie tak żaden film - szczerze powiedziawszy jestem nim głęboko dotknięta, Dla mni arcydzieło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzamy się, prawda? kompletny, genialny film. wrócę do niego za jakiś czas :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...