poniedziałek, 16 czerwca 2014

Sąsiedzi (2014)


tytuł oryginalny: Neighbors
reżyseria: Nicholas Stoller
scenariusz: Andrew J. Cohen, Brendan O'Brien
obsada: Seth Rogen, Rose Byrne, Zac Efron
Dave Franco, Christopher Mintz-Plasse


Nicholas Stoller tym razem o skutkach sąsiedzkiej wojny ze studenckim bractwem. Zac Efron z kliką zaburza spokój i niszczy amerykański sen o cichym domku na przedmieściach parze Rogen - Byrne. Niekiedy śmieszne, w większości nudne.






Sąsiedzi to dopiero czwarty film w dorobku Stollera, również zrobiony w tonie komedii. Miałem okazję oglądać jego debiut, czyli Chłopaki też płaczą, urywki Idola z piekła rodem i wiem, że ten rodzaj humoru nie przebija każdej ściany. Dlaczego? Stoller to reżyser, który w swoich filmach łączy ze sobą wiele konwencji komediowych. Romkom z żenującymi gagami? Proszę bardzo. Problem polega na tym, że niekiedy symbioza dwóch skrajnych cech komedii nie wychodzi na dobre. I Sąsiedzi niestety wyjątkiem nie są.

Mac (Rogen) i Kelly (Byrne) spełniają właśnie swój amerykański sen - wydają ostatnie oszczędności i wraz z nowo narodzonym dzieckiem wprowadzają się do domu na przedmieściach. Spokój i ciszę zaburzają nowi sąsiedzi - studenckie bractwo pod wodzą Teddy'ego (Efron). Głośna muzyka, tony puszek i zapach dopalającego się grilla - rozkoszne życie Radnerów wkracza właśnie w nowy, niekoniecznie wymarzony, wymiar. Wojna jest tuż, tuż. I kiedy cienka granica tolerancji pęka - zaczyna się wzajemne uprzykrzanie życia, gdzie nikt nie przebiera w środkach. Stoller uruchamia karuzelę żartów - i tych zabawnych i tych mniej. Bo gdy jeszcze śmiejemy się z imprezy w stylizacji Roberta DeNiro, to za chwilę widzimy bobasa wcinającego prezerwatywę. Ok, śmieszy mnie zarówno humor inteligentny i humor sztubacki - ale nie ich połączenie. Jak film ma żenować, to do końca. To też ma swój urok i też potrafi rozbawić. 

Żarty na bok. Film traktuję jako zlepek gagów, żartów i komicznych sytuacji. Nie widzę tej klamry, która by składała fabułę do kupy. Ale może to i dobrze? Ma być śmiesznie, nie logicznie. A komedie mają to do siebie, że zazwyczaj logiczne nie są. Szczęśliwa rodzinka kontra rozwydrzone bractwo - idealna sytuacja na obrzucanie się mało wyszukanymi żartami. A i sam Stoller dał wolną rękę aktorom - uroczo naturalny Rogen z Rose Byrne wydają się niekiedy improwizować, wyrzucając z siebie potok słów połączonych z zupełnie nieskoordynowanymi ruchami ciała. Ale ja wyróżniłbym Efrona - chłop pokazuje, że świetnie czuje się w takiego rodzaju filmach. Tylko co z tego? Oglądając komedie, wychodzę z założenia, że śmiesznie ma być przez cały czas - Sąsiedzi mi tego nie dają. Uwielbiam nawiązania popkulturowe (wspomniana impreza w stylizacji DeNiro, naśladowanie znanych głosów, walka o najlepszego Batmana) ale nie w połączeniu z ogromna ilością penisów, przewijającej się przez film w każdej postaci (nawet jako dusiciel). To największy minus obrazu Stollera.

Sąsiedzi mieli być lekarstwem na brak dobrych, zabawnych komedii na filmowym rynku. Nie są. Nie uzdrawiają. Ale na szczęście to tylko moja, oczywiście subiektywna ocena. Film bym polecił, ale tylko w domu i tylko na wyjątkową potrzebę odmóżdżenia. 











2 komentarze:

  1. No to żeśmy się minęli z oceną ^^ Ale to w sumie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogólnie nie jestem przeciwnikiem żenujących żartów, ale tu chyba pałka się przegła :) no i gdyby nie te przestoje... ale momenty były :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...