piątek, 27 czerwca 2014

X-Men: Przeszłość, która nadejdzie (2014)


tytuł oryginalny: X-Men: Days of Future Past
reżyseria: Bryan Singer
scenariusz: Simon Kinberg
obsada: Hugh Jackman, James McAvoy,
Michael Fassbender, Jennifer Lawrence, Peter Dinklage



Kolejny produkt z marvelowskiej maszynki do zarabiania grubej kasy. W tej części X-Meni (konkretniej Wolverine) lawirują pomiędzy przyszłością a przeszłością. Sprawne, efektowne kino ale potrafiące wydłubywać dziury w głowie.







Na stołku reżyserskim nastąpiła istotna zmiana. Matthew Vaughn'a, autora poprzedniej części, zastąpił Bryan Singer, który zrobił dwa pierwsze filmy o wychowankach profesora Xaviera. Jeżeli komuś Pierwsza Klasa do gustu przypadła, to zawiedziony nie będzie, bo realizacyjnie film wygląda naprawdę dobrze i w żaden sposób nie odstaje od obrazu sprzed trzech lat. Natomiast sporną kwestią jest scenariuszowe zapętlanie bohaterów w czasie - do tego trzeba sprawnego oka i dobrej pamięci, by się nie pogubić, aczkolwiek fani X-Menów raczej problemu mieć nie będą. 

Teraźniejszość (a w zasadzie przyszłość). Pieczę nad światem trzymają Strażnicy, maszyny, których celem jest wytępienie resztek pozostałych mutantów. Ukrywający się profesor Xavier i Magneto podejmują ostatnią, desperacką próbę ocalenia siebie i swojej rasy. Przenoszą świadomość Wolverine'a (pierwsza dziura w głowie) do lat 70', kiedy Bolivar Trask zaczynał wcielać w życie swój program ochrony przed genetycznymi odmieńcami. Zadaniem Logana jest jednak powstrzymanie nie Traska, a Mystique, której jedna niefortunna decyzja doprowadziła do zagłady mutantów w przyszłości. Wolverine wraz z młodymi Xavierem i Magneto rozpoczyna misję niemożliwą. I o ile przenoszenie się w czasie zazwyczaj zakrzywia widzowi spojrzenie na akcję filmu, o tyle scenariusz Kinberga został naprawdę dobrze rozpisany. Nie mamy logicznych nierówności na drodze, a wymiksowanie się wątków z przyszłości i przeszłości tworzy smakowitą miksturę. Singer kontynuuje to co zostało zaczęte u Vaughna, mianowicie akcja filmu wciąż toczy się w czasach, kiedy do głosu dochodzili hipisi, a modne były okulary z ogromnymi oprawkami. Z pełną świadomością losy mutantów zostały ubrane w kiczowate lata 70. I tego mi właśnie brakowało - superbohaterzy obracający się wśród najnowszych technologii w postapokaliptycznym tle, stali się nudni i oklepani.


Filmy o X-Menach spod szyldu 20th Century Fox mają to do siebie, że potrafią umiejętnie połączyć dwie skrajnie różne cechy, które możemy dostrzec z innych filmów o komiksowych superbohaterach. W Przeszłości, która nadejdzie miesza się bajkowość i dowcip typowy dla Avengersów z posępną, mroczną stroną nolanowskiego Batmana. Producenci wyszli na przeciw oczekiwaniom widza dojrzałego, ale jednocześnie zostawili sobie otwartą furtkę dla młodszego widza. Zaletą jest, że każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od upodobań. Podobnie jest od strony technicznej - o ile w futurystycznej przyszłości efekty specjalne są chybione, o tyle wplecenie ich w lata 70' było kapitalnym posunięciem. Latający stadion Magneto i popis Quicksilvera w Waszyngtonie robi spore wrażenie. Swoją drogą zastanawiam się jak rozwiąże się sprawa Pietro Maximoffa, który ma tutaj poboczną, ale istotną rólkę, natomiast wiemy, że będzie jednym z bohaterów przyszłorocznych Avengersów, produktu z zupełnie innej wytwórni filmowej.

Padają pytania: przeciw komu walczą X-Meni? Kto jest tym złym? Wydaje mi się, twórcy zostawili widzowi wolną rękę, liczy się kwestia interpretacji. Bolivar Trask? Mystique? Młody Magneto? Niekoniecznie. Tym największym wrogiem jest ludzkie ograniczenie i brak tolerancji dla innej, genetycznie zmodyfikowanej społeczności. Strażnicy są bronią zawiści i frustracji, ujściem niepohamowanej agresji w stosunku do odmieńców, z którymi ludzkość nie umie i nie chce się identyfikować. I właśnie na przekór ludziom, widać jak istotna jest funkcja mutanta i jak duży mają wpływ na kreowania świata. Dowód? Poczekajcie na scenkę po napisach. Chociaż tu też wiele znaczy własna interpretacja.

Podobnie jak Pierwsza Klasa, film Singera stoi na wysokim poziomie. Fani gatunku nie będą zawiedzeni, a szczególnie zadowoleni będą ci, którzy X-Menów cenią wyżej niż wytartych już Avengersów i nowego, gimnazjalnego Spider-Mana. Polecam, bo warto.




Co do Strażników - zdecydowanie wolałem ich bajkowy image. Ten filmowy jest fatalny.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...