środa, 19 marca 2014

Ocalony (2013)


tytuł oryginalny: Lone Survivor
reżyseria: Peter Berg
scenariusz: Peter Berg
obsada: Mark Wahlberg, Taylor Kitsch,
Emile Hirsch, Ben Foster, Eric Bana


Film autorstwa Petera Berga oparty na wspomnieniach Marcusa Lutrella, weterana wojennego. Nieustanne napięcie, krwawa jatka, zewsząd wypływający patos - czyli rodzaj kina, który Ameryka kocha najbardziej.







Jak podbić kinowy rynek a zarazem serca widzów w Stanach Zjednoczonych? Zrobić film o komiksowych herosach lub wojennych bohaterach. Peter Berg (Hancock, Królestwo) znalazł złoty środek. Swoim obrazem zarówno nabija pieniędzmi kabzę producentom odpowiedzialnym za film, jak i napełnia serca nadzieją i pokrzepieniem tysiącom Amerykanom . Ocalony to autentyczna historia nakręcona dzięki wspomnieniom Marcusa Lutrella, żołnierza elitarnej jednostki Navy SEALs. Dotyczą one katastrofalnej w skutkach operacji wojennej Red Wing, z której żywy wyszedł tylko Lutrell. Nie ukrywam, lubię kino wojenne. Szeregowiec Ryan, Wróg u bram - celowo wymieniam te tytuły, bo między nimi istnieje pewna zależność. Oba filmy charakteryzują się nieustanną akcją i graniem na emocjach widzów. Przy czym nie wchodzą głęboko w psychikę, jak chociażby Łowca jeleni czy Cienka Czerwona Linia.


Ocalony zaczyna się od zdjęć dokumentalnych z prawdziwych kursów na  przyszłe Foki. I tu powinna zapalić się czerwona lampka - uwaga, już wiemy co czeka bohaterów. Dalej Berg (również autor scenariusza) leci utartymi schematami - przedstawienie ciepłego wizerunku przyjaciół z jednego oddziału, wezwanie na akcję w momencie kiedy najmniej się tego spodziewają, wysłanie w teren. Misją Lutrella (Wahlberg) i jego kompanów jest zabicie miejscowego taliba. Jednak dość szybko ich położenie zostaje odkryte przez przypadkowych pastuchów i zaczynają się kłopoty.


Absurdem jest dość łatwe, bezmyślne wpakowanie się w tarapaty  tak szeroko wyspecjalizowanych żołnierzy, jakimi są SEALsi. Pozbawieni możliwości kontaktu z bazą (jak się wali to wszystko naraz), komandosi rozpoczynają niemożliwą do wygrania walkę o przetrwanie. Łuski są wszędzie, afgańskie trupy ... też są wszędzie. Berg z ogromną intensywnością wrzuca nas w wir walki. Nie mamy czasu na przemyślenia, bo co rusz ktoś ginie w sposób dość efektowny. Reżyser bardzo sprytnie podszedł do tematu, nie pozostawiając widzowi żadnej chwili wytchnienia. Z czasem jednak musimy dojść do wniosku, że coś jest nie tak - tyle kul ile przyjęli w siebie komandosi, tyle upadków ze skał ile zaliczyli powoduje lekki uśmiech zażenowania i niedowierzania. Ale to można zrozumieć - Berg przecież nie mógł skończyć filmu po pół godzinie. 

Największy atut, czyli ciągłe napięcie towarzyszy nam praktycznie przez cały film. Mimo, iż plakat filmu sugeruje nam kto przeżyje, to do końca trzymamy kciuki za wszystkich kompanów z oddziału. Zdjęcia i dźwięk są świetne, naprawdę powalają na kolana. Jeśli się czepiać to tylko do nienaturalnej odporności i ciągłej obecności patosu. Dla mnie Berg podszedł też do sprawy dość stereotypowo (dobry Jankes, zły talib) ale to w niczym nie zakłóca odbioru filmu, to po prostu moja osobista dygresja. Ocalony to jeden z lepszych przedstawicieli gatunku kina wojennego nasączonego akcją, jaki wyszedł ostatnimi czasy.

Im dłużej będzie trwało pacyfikowanie krajów islamskich, tym więcej będzie powstawać takich filmów. I jeżeli nie będą odbiegać poziomem od obrazu Berga, to ja się pod tym podpisuję. Nie zrozumcie mnie źle - nie jestem zwolennikiem wojny, po prostu Ocalony to kawał porządnego kina, można go śmiało polecić wszystkim, którym potrzeba adrenaliny i napięcia.

3 komentarze:

  1. Cieszę się że film został oceniony przez Ciebie pozytywnie. Podczas rozmów namawiam często ludzi by koniecznie obejrzeli ten tytuł. Od niedawna staram się coraz bardziej interesować kwestią militariów czy wojskowości dlatego tematyka filmu mnie bardzo zainteresowała. Druga sprawa i chyba nawet ważniejsza to odtwórca głównej roli Mark Wahlberg. Mimo kilku kwestii które mogą dziwić czyli to jak w tak prosty sposób żołnierze jednostki specjalnej mogli się wplątać w takie tarapaty a potem jakie fizyczne trudy są w stanie wytrzymać to cały czas oglądasz film w napięciu i trzymasz kciuki za wszystkich bohaterów. Dobrze się stało że takie historie mogą być pokazane zwykłym ludziom którzy nie mają pojęcia co się dzieje na wojnie i przede wszystkim że tym filmem oddano hołd poległym żołnierzom. Mam nadzieje że uda mi się odnaleźć jeszcze książkę i zweryfikować z tym co zostało pokazane w filmie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. domyślałem się, że kwestia wojskowości Cie zaciekawi :) tak jak wspomniałem na początku tekstu - znaleziono złoty środek. raz - oddali hołd żołnierzom, dwa - zarobili kupę kasy, bo wszyscy się rzucili na "Ocalonego" :)

      Usuń
  2. Kupa kasy nie była taka pewna, ponieważ producenci nie palili się do tego pomysłu i film powstawał kilka lat. Pieniądze zainwestowali sami aktorzy, którzy byli zdeterminowani aby film powstał. Co do obrażeń:Lutrell miał pęknięty kręgosłup i wiele innych urazów, Dietz i Axelson walczyli mimo wielu postrzałów. Film piękny i wzruszający.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...