poniedziałek, 17 marca 2014

Tylko kochankowie przeżyją (2013)


tytuł oryginalny: Only Lovers Left Alive
reżyseria: Jim Jarmusch
scenariusz: Jim Jarmusch
obsada: Tom Hiddlestone, Tilda Swinton,
John Hurt, Mia Wasikowska, Anton Yelchin


Jarmuscha film o wampirach, dla których ważniejsze od walk z innymi odmieńcami jest sztuka i jej piękno. Mroczny, oniryczny obraz stworzony w hołdzie kulturze i nieśmiertelnemu romantyzmowi.






Tytułowymi kochankami są wampiry Adam (Hiddlestone) i Eve (Swinton). On mieszka w Detroit, ona w Tangerze. On odizolowany od ludzi, ona dobrze się z nimi dogadująca. On żyje w świecie muzyki, ona jest miłośniczką literatury. Różnic jest wiele, ale pomimo wyjątkowo długiego, kilkuset letniego stażu małżeńskiego, wciąż są w sobie cholernie zakochani. Adam ma jednak problem - znużony długością życia, przestaje odczuwać radość z tworzenia muzyki, popada w depresję. Tylko pojawienie się Eve może przynieść ukojenie.

Przyjazd Eve wyraźnie pomaga Adamowi. Ich życie jest nieśpieszne, noce spędzają na słuchaniu muzyki, czytaniu książek, na przejażdżkach po wymierającym Detroit. Czasem do szczęścia potrzebują jeszcze pożywienia, a tym jest krew. Nie, nie rzucają się na przypadkowe ofiary (mamy przecież XXI wiek!). Krew jest tutaj deficytem, w który małżonkowie zaopatrują się nielegalnie. Ale nie tylko to daje im impuls do dalszej egzystencji. Tym co przynosi im spełnienie jest sztuka.

Dlaczego Jarmusch stawia na wampirzy motyw? Mimo, że tematyka krwiopijcza w popkulturze zdecydowanie obrzydła to reżyser może sobie na to pozwolić. Raz - Jarmusch to Jarmusch i wie co robi, dwa - nikt inny jak długowieczny wampir nie jest w stanie zobaczyć i doświadczyć piękna sztuki na przestrzeni kilku wieków. Dlatego Eve jest otoczona książkami, a Adam tworzy znakomitą, undergroundową muzykę. O ile jeszcze wampirzyca znosi przyspieszenie technologiczne współczesnej cywilizacji, o tyle jej ukochany jest wciąż przywiązany do klasyki (zwróćcie uwagę jakimi urządzeniami posługują się rozmawiając ze sobą). Nie bez powodu padają tu nazwiska Byrona czy Shelley, a w Tangerze wciąż pomieszkuje Christopher Marlowe (John Hurt). Reżyser robi wielki ukłon ku przeszłości, poniekąd gardząc współczesnym trendem konsumpcjonizmu (patrz postać Avy, siostry Eve).

Uzasadnione są zachwyty nad odniesieniami, aluzjami, nawet nad poczuciem humoru. Na realizację trzeba spojrzeć z innego punktu widzenia. Nie krytykuję Jarmuscha. Po prostu uważam, że nie wszyscy kupią sposób jego wizję przedstawienia filmu. Akcja dzieje się wyłącznie w nocy, jest mrocznie, gęsto, tajemniczo. Przy tym niemiłosiernie długo. Nikomu się nigdzie nie śpieszy, wiadomo - tylko kochankowie przeżyją. Ma to swoje zalety i wady. Jednych obraz urzeknie, innych uśpi. Jeżeli nie mieliście do tej pory do czynienia z Jarmuschem - oglądajcie wypoczęci.

Co muszę wyróżnić? Fantastyczną muzykę. Ma się ona podobnie jak film - jest to świetne, działające na zmysły jam session. W recenzji Co jest grane, Davis? polecałem posłuchać płyty ze ścieżką muzyczną. Tu nalegam! Jozef van Wissem wraz z Jarmuschem tworzą arcydzieło, idealnie wkomponowujące się w specyficzny klimat filmu. 

Tylko kochankowie przeżyją jest obrazem nieszablonowym, jak sam Jim Jarmusch. Albo go pokochasz albo znienawidzisz. Dla jednych będzie intensywnym, zmysłowym doznaniem, dla drugich chłamem. Wszystko zależy od waszego indywidualnego podejścia. Moją wskazówką niech będzie to: zanim zaczniecie oglądać, zapoznajcie się z twórczością Jarmuscha, będzie łatwiej.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...