środa, 21 maja 2014

Ratując pana Banksa (2013)


tytuł oryginalny: Saving Mr. Banks
reżyseria: John Lee Hancock
scenariusz: Sue Smith, Kelly Marcel
obsada: Emma Thompson, Tom Hanks, 
Colin Farrell, Paul Giamatti, Jason Schwartzman


Zderzenie silnych charakterów - Walt Disney zabiega o prawa do książki P.L. Travers, Mary Poppins. Film ciepły, przyjemny, miejscami dramatyczny. Wspaniała Emma Thompson.








Walt Disney Pictures kręci film, gdzie bohaterem jest... Walt Disney. Logicznym wydaje się, że jego postać będzie symbolem dobra i uczciwości. I tak właśnie jest. Ale obraz nie jest laurką dla twórcy Myszki Miki - Hancock pokazuje batalię, jaką Disney stoczył z Pamelą Travers o prawa do Mary Poppins, chyba najpopularniejszej książki pisarki. Reżyser ukazuje bohaterów tak jak widziani byli przez całe życie. Disney to elegancki, bezkonfliktowy pan z wąsikiem, przyjaźniący  się ze wszystkimi pracownikami. Travers pokazana została jako kobieta trudna we współpracy, złośliwa, narzekająca ale z kruchą cząstką zwykłej, ludzkiej wrażliwości. Nie wyciągano brudów z ich życia - i słusznie, bo nie o to chodziło. Ratując pana Banksa to opowieść o powstaniu niezwykłego filmu, a także wejście w osobistą przestrzeń wielkiego wizjonera i świetnej pisarki.  

Walka Disneya z Travers to nie wszystko. Hancock pokazuje nam również wspomnienia autorki z dzieciństwa. Przez retrospekcyjne wstawki dowiadujemy się dlaczego pani Travers z taką zaciętością broni swojego dzieła. Książką, pozornie błaha opowiastka o angielskiej niani, jest pomostem łączącym autorkę z dawnym życiem na australijskiej farmie i relacjami z ojcem-alkoholikiem. Książka jest jej rozrachunkiem z przeszłością i formą postawienia na piedestał ojca, który walcząc z własnymi demonami, nigdy nie przestał być dla córki wzorem i ideałem. Tracąc własną interpretację powieści, straciłaby głęboko zakorzeniony, idealistyczny obraz ojca. Hancock umiejętnie zestawia ze sobą dwie kolumny zespalające film - na pierwszym planie mamy przecież pokazane trudy współpracy ekscentrycznej Brytyjki z Amerykanami, których etyka pracy polega na otwartości i elastyczności. Czyli co - jest i komicznie i dramatycznie, ale wszystko w dobrym smaku. Możemy się pośmiać i popłakać.

Jeżeli mamy do czynienia z Disneyem, to powinniśmy się spodziewać, że będzie baśniowo. I tak jest. I Disney i Travers to postacie bez skazy. Oczywiście mają swoje problemy, ale wiernie trzymają się swoich wyidealizowanych figur. Podobnie rzecz ma się z ojcem młodej Pameli - pomimo swojego nałogu i stopniowego niszczenia życia swojego i rodzinnego, wciąż wzbudza w nas nieskrywaną sympatię. Disneyowskie podejście do scenariusza, czyli krystalizowanie postaci idealnych, nie było do końca konieczne. Rubaszny Tom Hanks przez cały film jest człowiekiem pociesznym, spokojnym, cierpliwym - trwająca przez 20 lat batalia z panną Travers powinna spowodować jakieś oznaki zniecierpliwienia i zdenerowowania. Ale nie - Walt tylko obawia się, że złamie obietnicę postawiona córkom. Jednak idealizacja charakterów nie jest tutaj zbrodnią - czasami wręcz pomaga w płytszym podejściu do postaci granych przez Hanksa i Thompson.

Prosta historia jest nadal w modzie. Jeżeli ktoś szuka wzruszeń i śmiechu, Ratując pana Banksa to właściwy adres. Bijące ciepło i entuzjazm wymieszany z łzawymi wspomnieniami dzieciństwa Pameli Travers, tworzy eliksir doskonały. Film Hancocka godny polecenia.


Fragment ekranizacji Mary Poppins z 1964. Piosenkę usłyszycie także w filmie Hancocka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...