sobota, 31 maja 2014

Nebraska (2013)



reżyseria: Alexander Payne
scenariusz: Bob Nelson
obsada: Bruce Dern, Will Forte,
June Squibb, Bob Odenkirk, Stacy Keach



Alexander Payne powraca. Jest wyraziście, gorzko, zabawnie. Nebraska to kino surowe, do bólu realistyczne ale mimo wszystko z magią, która wciąga widza w sam środek czarno-białej historii.







Nebraska to przedostatni obraz nominowany do Oscara, którego do tej pory nie miałem okazji zobaczyć. Polscy dystrybutorzy nie zdecydowali się na wpuszczenie filmu Payne'a na nasz rynek kinowy. Dlaczego? Bo jest czarno-biały i nie przyciągnąłby polskiego widza, kreowanego na typowego zjadacza popcornu? Więcej wiary w ludzi. Nie dziwią mnie natomiast nominacje dla Nebraski, chociaż film ma wszystko czego mieć nie powinien, aby zapoznać się z kolegą Oscarem. Payne robi kino kameralne, skromne, niezależne, które ma tyle samo przeciwników co entuzjastów. Reżyser ma jednak bardzo ważną cechę - potrafi z historii pozornie nudnej, zrobić ciekawe, wciągające opowiadanie. A to się ceni.

Woody i David. Ojciec i syn. Ruszają w podróż, by Woody zrealizował wygrany kupon na milion dolarów. Problem w tym, że senior nic nie wygrał. Zwykła ulotka, nic nie znaczący śmieć, który znajdujemy codziennie w skrzynkach pocztowych. Starość nie radość - gdy w głowie chorego staruszka coś się utrwali, to nie ma szans, by to wyperswadować. A David ma dość zbierania ojca z pobocza, tylko dlatego, że Woody zamierza wybrać się do Nebraski na piechotę - nie ważne, że pewnie nigdy by nie doszedł. Zmierzając po wygraną, Grantowie przejeżdżają obok rodzinnej miejscowości ojca. Grzeczność i możliwość spoczynku kieruje samochód Davida wprost do Hawthorne - niedoszły milioner Woody zostaje lokalnym bohaterem i najlepszym przyjacielem każdego mieszkańca miasteczka. 

Nebraska w pewien sposób przypomina poprzednie filmy Payne'a. Mamy dwóch podróżujących facetów, podobnie jak w Bezdrożach. Motyw kina drogi jest obecny. Ze Spadkobiercami wiele wspólnego ma obraz relacji rodzinnych głównych bohaterów. Wciąż ważny jest kult pieniądza - familia Woody'ego bardziej zainteresowana jest jego fortuną niż nim. Lata pijaństwa Granta seniora wywarły aż tak duże piętno na rodzinie, że domagają się zadośćuczynienia. Najlepiej schowanego w sejfie. Woody ma to wszystko gdzieś - o wiele bardziej sfrustrowany jest David, który nie spodziewał się takiej ilości hipokryzji i lizusostwa, nawet w najbliższej rodzinie. Gdy ruszał w podróż, chciał jedynie zastopować samotne wycieczki ojca wzdłuż autostrady. Ale z biegiem czasu uświadamia sobie, że tym najważniejszym etapem jest ich relacja, która nabiera zupełnie nowego wymiaru. David zaczyna się czuć spełnionym synem, nawet mimo zniedołężnienia fizycznego i umysłowego ojca. David wykonuje misję, której nie miał w planach. Uszczęśliwia siebie i Woody'ego. 

Film Payne'a jest pełen szczegółów, niuansów, detali. Reżyser z niezwykłą precyzją buduje kolejne stopnie relacji międzyludzkich. Zarówno tych dramatycznych, jak i humorystycznych. Bo Nebraska i wzrusza i rozśmiesza. Potrafimy współczuć Woody'emu a za chwilę śmiać się z jego tekstów (scena, gdy bracia kradną kompresor). Duża w tym zasługa rewelacyjnego Bruce'a Derna. Jego postać niby stoi gdzieś zupełnie obok, ale to wokół niego wszystko się toczy. Dla mnie największym, pozytywnym, zaskoczeniem jest Will Forte. Facet został wyjęty prosto z satyrycznego Saturday Night Live, a pokazuje, że można świetnie zagrać, nawet z łatką komedianta.

Payne przemyca bardzo ważną instrukcję i polecenie - nie uciekaj, a zrozum. I jeżeli zrozumiesz, wszystko stanie się łatwiejsze, prostsze. Moja rada - nie uciekajcie od surowych, czarno-białych klimatów Payne'a - Nebraska to jeden z lepszych filmów tego roku, tym bardziej szkoda, że nie został pokazany w polskich kinach. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...