poniedziałek, 5 maja 2014

Noe: Wybrany przez Boga (2014)


tytuł oryginalny: Noah
reżyseria: Darren Aronofsky
scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel
obsada: Russell Crowe, Jennifer Connelly,
Emma Watson, Ray Winstone, Anthony Hopkins


Wysokobudżetowy Darren Aronofsky interpretuje Biblię po swojemu. Rozbuchane widowisko o fanatycznym Noe - nie do takiego kina przyzwyczaił nas reżyser Requiem dla snu. Mogło być świetnie, wyszło ledwie przyzwoicie.







Rok 2014 ma być rokiem kina biblijnego. I nie wspominam tutaj o kinie kameralnym, tylko o wielkich produkcjach z gigantycznymi budżetami, pełnymi efektów specjalnych. Trend zapoczątkował Darren Aronofsky i jego najnowszy film - Noe: Wybrany przez Boga. Reżyser Czarnego Łabędzia po raz pierwszy mierzy się z tak dużym przedsięwzięciem hollywoodzkim. 130 milinów dolarów do wydania, a i sam temat wprost idealny na realizację własnej wizji. 


Aronofsky, który filmy przecież umie robić, miał możliwość wybrać dwie drogi jakimi Noe mógł podążyć. Albo skręt w stronę efektownych wrażeń wizualnych, albo skupienie się na tym co siedzi w głowie Noego. Poszedł na wprost, ale na ślepo, bo o ile do pierwszego "rejsu" arki wszystko wygląda świetnie, to biblijny potop rozmywa wszystko, włącznie z napięciem, który Aronofsky umiejętnie budował przez bitą godzinę. Noe (bardzo dobry Crowe) jawi nam się jako człowiek prosty, odpowiedzialny, oddany Bogu. Robi wszystko by ochronić rodzinę, a także zadowolić Stwórcę. Z obrzydzeniem obserwuje narastającą degrengoladę ludzką, dlatego z pokorą przyjmuje nakaz zbudowania arki. Skąd wyszła okrutna idea zagłady ludzkości? Od starotestamentowego Boga, który za złe karał... i tylko karał. 


Wiedzieć należy, iż Noe to nie stuprocentowy przekład tego co w Biblii napisane - reżyser nadaje interpretacji swój wyraźny odcisk. Nie zgodzę, się że film jest obrazą boską - widząc zezwierzęcenie ludzi, których Noe do arki zabrać nie chce, sam chętnie zalałbym ziemię hektolitrami wody. Podoba mi się wrzucenie w historię postaci, których w Biblii nie ma - jest to ciekawa forma urozmaicenia filmu, a i sam Aronofsky daje prztyczka tym, który spodziewali się wiernego odzwierciedlenia biblijnego. No bo co powiemy o upadłych aniołach, odzianych w kamienno-glinianą formę? Niby trąci kiczem, ale zupełnie nie przeszkadza w odbiorze. Ale gdy tylko wielka woda zaczynać zalewać... Noe przechodzi przemianę - z kochającego rodzica i męża zamienia się w fanatycznego wyznawcę, który wykona każde zadanie dane od Boga. Jego transformacja jest chropowata, Aronofsky prowadzi ją mało zgrabnie. Sceny z arki, psychiczne niszczenie członków rodziny zamieniają się w melodramat. Niby reżyser pokazuje, że człowiek ułomnym jest, ale w momencie gdy powinien dokręcić śrubę, to brakuje mu siły. To co miało być zwieńczeniem świetnego początku, zostaje popsute w sposób imponujący. Poniekąd Aronofsky trzyma się swoich zasad, czyli pokazania ludzkiego stoczenia się, ale tutaj nie było to potrzebne.

Karkołomnym zadaniem było połączeniem w całość efekciarskiego widowiska z elementami twórczości reżysera Zapaśnika. Docenić należy próbę, której się podjął, tylko czy udanej? Mamy do czynienia z filmową innowacją, ale znakiem zapytania jest, czy Noe nie poniesie kompletnej porażki i nie stanie razem w szeregu z innymi intrygującymi, ale kiepsko zrobionymi tytułami. 




  




4 komentarze:

  1. Niestety absolutnie zgodzić się z Tobą nie mogę :)
    Pierwsza część genialna, super pomysł z wprowadzeniem Strażników (bałam się na początku, że za bardzo się pogryzie z biblijną fabułą, ale zostało pięknie to zrobione), postać Noego, który staje się fanatykiem i nie potrafi pogodzić miłości do Boga z miłością do rodziny - bosko. W końcu Aronofosky dostał budżet i świetnie go wykorzystał. Miałam ciary, szczególnie jak była scena bodajże stworzenia (przemijania?) świata, no coś cudownego. Druga część filmu właśnie była bardziej psychologiczna i nie wiem czemu Ci nie podeszła ;)
    No i Hopkins, który nie musi już grać wielkich, pierwszoplanowych ról a zawsze wypada wyśmienicie :)
    Dla mnie film świetny pod każdym względem, czekam na następne od Aronofskiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok, Strażnicy byli w porządku, ale już czuć było kicz. ojj nie, "dramatyczna" przemiana Noe była naiwna i w pewnych momentach nielogiczna, bardzo raziło to w oczy. co do budżetu - Aronofsky nie powinien dostawać takiej kasy, lepiej niech tworzy skromnie, to mu przynajmniej wychodziło świetnie. sekwencje stworzenia świata od razu przypomina "Requiem dla snu" - stwierdzam, że Aronofsky jest chyba bardzo zakochany w sobie :P psychologiczna część filmu była dość żenująca - zbyt fanatyczny Crowe, płaczliwe dziewuchy, bezjajeczni synkowie, komicznie zły Kain...
      co do Hopkinsa - to co mu przypadło do grania to parodia, niechże przestanie grać w czymkolwiek, bo psuje sobie legendę...
      muszę pochwalić efekty specjalne oraz muzykę, bo ta przeszywała na wskroś :)

      Usuń
  2. Ja również nie zgadzam się z tą opinią. Dla mnie ten film to piękna opowieść, nawiązująca do biblijnego Noe. Nie jest to przecież dokładnie jego historia, a zatem wszystko to co się pojawiło nowego było dla mnie po pierwsze inspiracją opartą na ST, po drugie unaocznieniem tego, co przychodziło nam na myśl w związku z historią Noe, odpowiedź na pytania takie jak "Co Noe czuł?", "Co czuli inni?", no i najważniejsze pytanie, które myślę, że każdy sobie zadawał "Jak oni się rozmnażali?". Wizerunek upadłego anioła jest w moim przekonaniu genialny, a na pewno nie kiczowaty. W końcu kamień, czy skała ma mocne osadzenie symboliczne w Bilblii i na pewno nie pojawiło się przypadkowo->
    http://www.bryk.pl/s%C5%82owniki/s%C5%82ownik_symboli_literackich/101595-kamie%C5%84_ska%C5%82a.html.

    Co do części psychologicznej, uważam że świetnie, że oprócz tego dramatu upadku całej ludzkości Aronofsky pokazał dramat zwykłego człowieka, jego upadki, jego powstania. Uczynił tą całą metaforę jaką jest ten film, nieco ludzką i nam bliższą, pozostawiając całą otoczkę (efekty specjalnie - swoją drogą świetne) gdzieś z boku, tym samym pozwalając nam na refleksję.

    I zgadzam się z przedmówczynią - wizja stworzenia świata piękna.

    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ proszę :) nie wymagałem od Aronofsky'ego dokładnego przekładu biblijnego, uważam iż zabrakło mu wyczucia w pewnych kwestiach - albo inaczej - nie przypadła mi go gustu JEGO interpretacja ST. jasne, miał prawo zinterpretować uczucia Noego po swojemu, ale dla mnie zrobił to zbyt tendencyjnie. nie twierdzę, że upadłe anioły odziane w skałę pojawiły się przypadkowo, są dobrym uzupełnieniem ale nie w takiej formie w jakiej umieścił je Aronofsky. część psychologiczna była dla mnie zbyt karykaturalna, nic na to nie poradzę :) fanatyzm Noego nie pozwolił mi na wyciągnięcie żadnych refleksji. cieszę się, że Tobie film się podobał, ja natomiast swojego zdania nie zmienię - widziałem lepszego Aronofsky'ego :)
      pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...