tytuł oryginalny: The Railway Man
reżyseria: Jonathan Teplitzky
scenariusz: Frank Cottrell Boyce, Andy Paterson
obsada: Colin Firth, Nicole Kidman,
Stellan Skarsgard, Hiroyuki Sanada, Jeremy Irvine
Film Jonathana Teplitzky'ego na podstawie autobiograficznej książki Erica Lomaxa. Typowy przedstawiciel gatunku wyciskaczy łez, maszynka do wyżymania emocji. A tych niestety jest mało, bo reżyser zrobił obraz wyjątkowo prosty i jednowymiarowy. Mimo wszystko skłania jednak do refleksji i pozostawia zadrę w serduchu. Do zadumy.
Gdyby Eric Lomax jeszcze żył, raczej nie byłby entuzjastą filmowej adaptacji swojej książki. Nikt w jego sytuacji by nie był. Lomax będąc młodym żołnierzem brytyjskiej armii, trafił w łapska japońskiej komórki policyjnej. Był torturowany, łamany psychicznie i fizycznie. Był wrakiem człowieka. Teplitzky jego gehennę traktuje płytko i tendencyjnie. Gdyby nie Colin Firth, nie mielibyśmy pojęcia, że mamy do czynienia z człowiekiem solidnie pokiereszowanym przez wojenne doświadczenia. Jego, dojrzały, Lomax to powściągliwy, melancholijny facet o którym wiemy tyle, że jest pasjonatem kolei. Poznana (a jakże!) w pociągu żona Patty (Kidman) staje się wymuszonym świadkiem nawrotów jego lęków i koszmarów. Gdy Lomax dostaje cynk, że jego oprawca żyje i ma się dobrze, postanawia rozliczyć się z nękającymi go demonami przeszłości.
Droga do zapomnienia ma wszystko czego potrzeba by zrobić stuprocentowy, przejmujący dramat. Jest historia chwytająca za serce, mamy motyw zemsty, którą pokonuje zdolność do przebaczenia, a i użytek można było zrobić z wyniszczającej bohatera traumy - to czego oczekiwać można było od Tepltizky'ego to tylko umiejętne łączenie ze sobą elementów. I tu ujawnił się brak doświadczenia reżysera - zamiast wyciągnąć maksimum z historii Lomaxa, pozostawił małe niejasności i niedomówienia. Zamiast wstrząsu mamy płyciznę i lekkość. Odniosłem wrażenie, że psychiczny defekt bohatera jest łatwy do ukojenia - wystarczy pojechać do oprawcy i spojrzeć mu w oczy. A to chyba jednak nie takie proste. Ale Tepliztky pokazuje też swoje dobre strony. Udanie używa retrospekcji, by przybliżyć powód traumy u bohatera. Młodszy Lomax w osobie Jeremy'ego Irvine'a znakomicie uzupełnia się z Firthem, oddając równie dobrze emocje w nim siedzące.
Najbardziej boli jednak fakt, że do ostatniej sceny czułem się jakbym oglądał film fabularny. Dramat ustępował miejsca banalnej opowiastce o dzielnym, posągowym żołnierzu. I nawet genialny Firth nie mógł przebić się przez ścianę ckliwości, choć starał się bardzo. O partnerującej mu Nicole Kidman mogę napisać tylko, że lepiej jej w ciemnych włosach - mimiki twarzy nie zauważyłem. Zwrócić uwagę należy na wspomnianego wcześniej Irvin'e - młody chłopak ale z potencjałem. Tytuł filmu trafnie oddaje to co kołaczę mi się w głowie - do zapomnienia. A przynajmniej w takiej formie, bo dramat ma wyciskać emocje, a nie je tylko muskać. Najlepiej gdyby Drogę do zapomnienia puszczano w paśmie "okruchy życia", bo tam idealnie pasuje.
Droga do zapomnienia ma wszystko czego potrzeba by zrobić stuprocentowy, przejmujący dramat. Jest historia chwytająca za serce, mamy motyw zemsty, którą pokonuje zdolność do przebaczenia, a i użytek można było zrobić z wyniszczającej bohatera traumy - to czego oczekiwać można było od Tepltizky'ego to tylko umiejętne łączenie ze sobą elementów. I tu ujawnił się brak doświadczenia reżysera - zamiast wyciągnąć maksimum z historii Lomaxa, pozostawił małe niejasności i niedomówienia. Zamiast wstrząsu mamy płyciznę i lekkość. Odniosłem wrażenie, że psychiczny defekt bohatera jest łatwy do ukojenia - wystarczy pojechać do oprawcy i spojrzeć mu w oczy. A to chyba jednak nie takie proste. Ale Tepliztky pokazuje też swoje dobre strony. Udanie używa retrospekcji, by przybliżyć powód traumy u bohatera. Młodszy Lomax w osobie Jeremy'ego Irvine'a znakomicie uzupełnia się z Firthem, oddając równie dobrze emocje w nim siedzące.
Najbardziej boli jednak fakt, że do ostatniej sceny czułem się jakbym oglądał film fabularny. Dramat ustępował miejsca banalnej opowiastce o dzielnym, posągowym żołnierzu. I nawet genialny Firth nie mógł przebić się przez ścianę ckliwości, choć starał się bardzo. O partnerującej mu Nicole Kidman mogę napisać tylko, że lepiej jej w ciemnych włosach - mimiki twarzy nie zauważyłem. Zwrócić uwagę należy na wspomnianego wcześniej Irvin'e - młody chłopak ale z potencjałem. Tytuł filmu trafnie oddaje to co kołaczę mi się w głowie - do zapomnienia. A przynajmniej w takiej formie, bo dramat ma wyciskać emocje, a nie je tylko muskać. Najlepiej gdyby Drogę do zapomnienia puszczano w paśmie "okruchy życia", bo tam idealnie pasuje.
54 year-old Research Assistant II Aurelie Cater, hailing from La Prairie enjoys watching movies like "Trouble with Girls, The" and Yo-yoing. Took a trip to Historic Bridgetown and its Garrison and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta 'Competizione'. zobacz to
OdpowiedzUsuń