wtorek, 15 kwietnia 2014

Sekretne życie Waltera Mitty (2013)


tytuł oryginalny: The Secret Life of Walter Mitty
reżyseria: Ben Stiller
scenariusz: Steve Conrad
obsada: Ben Stiller, Kristen Wiig, Sean Penn,
Shirley MacLaine, Adam Scott


Ben Stiller za kamerą, Ben Stiller przed kamerą. Optymistycznie nastrajający film o własnej ścieżce szczęścia, do której wydeptania potrzeba garści odwagi i samozaparcia. Kawał porządnego kina w sam raz na złe samopoczucie - uśmiech na ustach gwarantowany.




Ben Stiller kończy okres dojrzewania. Po przejściu chyba wszystkich etapów filmowej błazenady, Ben zrobił obraz adekwatny do drzemiącego w nim potencjału. O ile w Jajach w tropikach tylko się tliło, to reżyserski pożar wybucha właśnie w Sekretnym życiu Waltery Mitty. Historia zahukanego, szarego człowieczka to poradnik dla niepoprawnego marzyciela i romantyka. Coś co zdaje się nierealne, tak naprawdę jest w zasięgu ręki - wystarczy uwierzyć i chwycić. Walter (sam Stiller) odpowiada za zdjęcia do magazynu Life - pech chce, że gubi negatyw na ostatnią okładkę czasopisma, przysłaną przez światowej sławy fotografa, Seana (Penn). Dla Mitty'ego jest to impuls by wyrwać się z szarzyzny życia i ruszyć w podróż za Seanem. Przełamuje barierę strachu i bezczynności nie tylko dla siebie - chce też zaimponować koleżance z pracy, w której się podkochuje. Niegdyś paradujący z irokezem na głowie i deskorolką pod pachą, którą dziś zastępuje teczka, Walter powraca do czasów beztroskiej młodości. I rusza do przodu zostawiając wszystko w głębokim poważaniu.

Stiller znakomicie ukazuje stopniową transformację lękliwego urzędasa w człowieka pełnego pasji. Luz zastępuje dupościsk. Tylko czy przemiana, która się odbywa, jest rzeczywiście prawdziwa? Walter nie tyle się przepoczwarza, co uwalnia swoją prawdziwą naturę. Przecież od dziecka chciał podróżować i pokazywać światu środkowy palec. Los zmusił go był żył życiem człowieka, którym nie jest. Wszystko co spotyka go podczas eskapady, jest kolejnym, następnym dowodem, że egzystencja w fałszu nie prowadzi do niczego dobrego. Nawet bycie szalonym sukinsynem latającym helikopterem po pijaku, ma swój urok, jeżeli zachowany jest pierwiastek prawdziwości. I nawet wybaczyć można Stillerowi, że w uświadamianiu widza pompuje ogromny balon nieprawdopodobieństwa, który Walterowi towarzyszy przez całą gonitwę za Seanem. Czy balon pęknie czy nie - liczy się efekt, a ten Mitty z pewnością osiąga. 

Żeby nie było za różowo - byłem zawiedziony, że aura tajemniczości, jaka otaczała zagubiony negatyw, pod koniec filmu runęła. No bo przecież treść zdjęcia była tylko pretekstem do ruszenia tyłka przez Waltera. Podobnie wyszło z Seanem - bijąca od niego mityczność prysła z chwilą przypadkowego spotkania w górach. Nie wiem jak wy, ja się tym cholernie zawiodłem. Coś co zostało mozolnie budowane od początku, w jednej chwili rozsypało się niczym domek kart. No szkoda. 

Sekretne życie Waltera Mitty to uczta i dla serducha i dla oka. Zasługa w tym Stuarta Dryburgha, autora prześwietnych zdjęć. Jednak największą pochwałę i tak zgarnia Stiller - zrobił fajny film na poprawę samopoczucia. Duży kubek optymizmu. Spróbujcie.

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...