czwartek, 15 stycznia 2015

7x7: Tydzień #2


Drugi tydzień to kolejna porcja siedmiu filmów. Nie sądziłem, że może być tak ciężko - obejrzenie jednego filmu dziennie brzmi banalnie ale jeżeli człowiek nie ma czasu podrapać się po głowie, to stanowi to pewne wyzwanie. Podołałem. Szybki rzut oka na obejrzane pozycje i mały komentarz do każdego z nich. Ktoś coś oglądał?




8 stycznia: Filadelfia (1993) reż. Jonathan Demme


Hektolitry łez, żal ściskający serducho - Demme wycisnął z filmu to wszystko, co mogłoby zmusić widza do uronienia łzy nad męczarnią homoseksualnego Toma Hanksa (Oscar). Ok, nabrałem się i też mi było go szkoda. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę rok powstania (1993) to jednak mamy do czynienia z małą rewolucją obyczajową. OCENA 8/10



9 stycznia: Exodus: Bogowie i królowie (2014) reż. Ridley Scott


Szerzej pisałem o filmie w recenzji. Scott podsuwa widzowi pod nos roślinkę, która gnije od środka. Scenariuszowa wydmuszka plus wizualny Mount Everest to za mało. Kino 'sandałowe' przeżywa kryzys, a magia nazwiska 'Scott' już przestaje działać. OCENA 4/10




10 stycznia: Fisher King (1991) reż. Terry Gilliam


Z Gilliamem jest taki problem, że nie każdy pojmuje jego filmy. Obraz z 1991 roku z świetnym duetem Bridges - Williams to specyficzne, lecz tak naprawdę proste w odbiorze kino. Proste nie znaczy banalne - w tym wypadku mamy do czynienia z poruszającym, wlewającym otuchę w serce filmem, któremu nie brakuje podszytej ironii. Ot, Gilliam musiał przecież drapnąć swoim pazurem. OCENA 7/10



11 stycznia: Locke (2013) reż. Steven Knight


Knight wpadł na naprawdę ciekawy pomysł - główny bohater przez cały film prowadzi samochód. Życie mu się sypie, a jego jedynym środkiem komunikacji jest zestaw głośnomówiący. Trzyma w napięciu, aczkolwiek niektórych może znużyć. Jeżeli liczycie na dynamiczne rozwijanie się akcji, to GPS źle was pokierował. OCENA 7/10



12 stycznia: American Beauty (1999) reż. Sam Mendes


To jest tzw. pierwszy 'szokujący moment' - jak mogłem tego wcześniej nie widzieć? No tak się zdarzyło, że dopiero teraz obejrzałem znudzonego dotychczasowym życiem Kevina Spacey'a. Arcyfilm o prostych sprawach, które notabene nie muszą być prostymi. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Oscar dla Spacey'a ale dla mnie film kradnie Chris Cooper, ukrywający się pod powłoką konserwatywnego oficera wojskowego. OCENA 9/10



13 stycznia: Foxcatcher (2014) reż. Bennett Miller


O tym filmie mogliście przeczytać na blogu wczoraj. Najnowszy film Millera to dobrze skrojona historia braci Schultzów, których losy zbiegają się (niestety) z niezrównoważonym milionerem ekscentrykiem Johnem du Pontem. Kapitalna charakteryzacja, sprawna realizacja, ale pozostawia zagadki. Dobre kino, które nie chce być wybitnym. OCENA 7/10





14 stycznia: Kongres (2013) reż. Ari Folman


Ari Folman potwierdza, że na kinie zna się wyjątkowo dobrze, chociaż film będący luźną adaptacją powieści Stanisława Lema, łatwym nie jest. Wielopłaszczyznowe, pełne metafor, wywołujące uruchomienie procesów myślowych. Folman posługuje się kinem jako narzędziem totalitaryzmu i ... wychodzi mu to nad wyraz sprawnie. Daje do myślenia. OCENA 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...