niedziela, 25 stycznia 2015

Birdman (2014)



Alejandro González Iñárritu wymierza siarczysty policzek nie tyle kinu, a jego otoczce. Bezlitośnie wyśmiewa jego pochodne, zaczynając od showbiznesu go nakręcającym a kończąc na celebryckim kulcie i obsesji 'bycia'. Jednak Birdman to nie tyle satyryczny kuksaniec w stronę Hollywood a wycieczka w głąb upadłego aktora, którego sława przeminęła 20 lat temu. Obsesyjna próba ponownego zaistnienia obfituje w tragikomiczne sytuacje, gdzie szczery śmiech zastępują momenty refleksji. W rezultacie otrzymujemy dojrzały film, jeden z najlepszych w ostatnim czasie.







Dla Michaela Keatona Birdman to film niemal osobisty. Podobnie jak jego bohater Riggan Thomson, jest aktorem upadłym, zawdzięczającym szczyty popularności postaci, którą odgrywał przeszło 20 lat temu. Analogicznie do Riggana, zrezygnował z odgrywania roli Batmana, po czym zniknął, tułając się po filmach drugiego sortu. Keaton jednak miał więcej szczęścia niż Thomson - ten, by ponownie zaistnieć oraz udowodnić sobie i widzom, że się nie wypalił, wraca by zagrać rolę życia. Wraca bynajmniej nie na plan filmowy, a na deski Broadway'u, by wcielić w życie własną adaptację powieści Carvera. Iñárritu nie ułatwia Rigganowi sprawy, co chwila rzucając mu kłody pod nogi. Mamy do bólu naturalnego gwiazdora (Norton), niestabilną emocjonalnie córkę Riggana (Stone) czy szukającego dziury w budżecie producenta (Galifianakis). Każda postać wdzięcznie obrazuje bolączki towarzyszące kinu komercyjnemu, przy okazji udowodniając, że owo kino odchodzi od swojej pierwotnej idei, a ważniejszym staje się wykreowanie kontrowersyjnej promocji.


Ważniejszą warstwą jest jednak próba uwolnienia się Riggana z kostiumu Birdmana, który przytwierdzony do bohatera 20 lat temu, do dziś nie chce zejść. Wystawienie sztuki to osobiste, ambicjonalne zadanie, dzięki któremu poczuje się doceniony i spełniony. Riggan jest niczym bezskutecznie próbujące wyjść z klatki ptaszysko, a i sama postać Birdmana nie ułatwia mu zadania, stojąc gdzieś z boku i złośliwie komentując poczynania Thomsona. Ten jednak gubi się, nie jest pewien słuszności swoich decyzji. Jego szarpanina nabiera jeszcze większej mocy dzięki zdjęciom Emmanuela Lubezkiego. Styl opowiadania opiera się na dynamizmie, kamera funkcjonuje niczym trzecie oko, bez oporów przeszywając wzrokiem osobiste tragedie i porażki. Ciągłość montażu sprawie wrażenie jednego, niekończącego się ujęcia. dzięki czemu historia wydaje się płynna i gładka. A widz czuje satysfakcję z oglądania.


JEDNO OKO NA...
Fantastyczne kreacje aktorskie. Nominacje dla Michaela Keatona, Edwarda Nortona i Emmy Stone nie są przypadkowe. Grają znakomicie i w pełni przekonująco. Mam nadzieję, że to wielki comeback Keatona.

DRUGIE NA...
Same zalety - świetny scenariusz, pracę kamery, ścieżkę dźwiękową. Iñárritu stworzył kino doskonałe, Nie ma się do czego przyczepić.

To, że Iñárritu jest wielkim reżyserem, wiadomo nie od dziś. Birdman jest potwierdzeniem jego niepodważalnej pozycji jednego z najlepszych filmowców. Mocny, jeżeli nie najmocniejszy, kandydat do Oscara - pozycja obowiązkowa dla każdego, któremu kino jest bliskie. POLECAM!






tytuł oryginalny: Birdman
reżyseria: Alejandro González Iñárritu
muzyka: Antonio Sanchez
scenariusz: Alejandro González Iñárritu, Nicolas Giacobone, Alexander Dinelaris, Armando Bo
obsada: Michael Keaton, Edward Norton, Emma Stone, Zach Galifianakis, Naomi Watts, Andrea Riseborough, Amy Ryan
czas trwania: 119 minut

2 komentarze:

  1. Ja od siebie mogę dodać, że zachwyciło mnie, gdy się dowiedziałam, że WSZYSTKIE sceny, cały film był kręcony za jednym podejściem. Reżyser poinformował aktorów, że nie będzie dubli. Piękne zmieszanie kina z teatrem :)
    Cóż jeszcze - zgadzam się ze wszystkim. Keaton jest (jak ja to nazywam) aktorem starej klasy - mam świra na punkcie gry mimiką twarzy, a to co on pokazuje w tym filmie.. majstersztyk.
    Jednak do arcydzieła czegoś mi zabrakło - tego "ach".. chociaż nie jestem w stanie nic konkretnego zarzucić.
    No i końcówka.. świetna :) Można było spieprzyć ten film, lub spłycić a pozostał wielki uśmiech na twarzy pod tytułem "genjusz" ;)

    //Alehija

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz, zaraz - co to znaczy, że za jednym podejściem? Nie chce mi się wierzyć, że wszystko naraz nakręcił, jest to niemożliwe.
      Dla Keatona film o tyle istotny, że jest ... o nim samym. Żałuję, że Oscara nie dostał, bo to byłoby ukoronowaniem jego aktorskiego dorobku. Redmayne jest na tyle dobry, że pewnie gdzieś by się załapał na statuetkę.
      'Birdman' jest o tyle specyficznym filmem, że technicznie jest bezbłędny, natomiast nie ma takiego kopa, takiego bodźca, który by zachwycił emocjonalnie - dlatego nie dycha :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...